środa, 29 stycznia 2014

Kto lubi zmiany?

Nie lubimy zmian, a nawet się ich boimy. Na samą myśl o przeprowadzce, zmianie pracy (nawet na lepszą) robi się nam gorąco. Lubimy robić zakupy w tym samym supermarkecie,
w tym samym warzywniaku, gdzie sprzedaje miła pani Helenka. Ile godzin wspólnie przegadaliśmy o dzieciach,  życiu i polityce. To, czy należy to zmieniać? Robić zakupy u pana Zbysia? I znów przełamywać pierwsze lody? Ja osobiście bardzo lubię zakupy u pana Zbyszka, bo zawsze wybierze dla mnie najładniejsze jabłka.
Lubimy schematy, bo w nich czujemy się bezpiecznie. Każda zmiana zawsze boli na początku. Ale później zazwyczaj jest lepiej. Ale jeżeli nigdy nie dotarliśmy dalej niż do granicy bólu, to nie wiemy, że byłoby warto przedrzeć się dalej.


Według badań CBOS-u zdecydowana większość klientów sklepów osiedlowych 
i wiejskich rozmawia ze sprzedawcami na tematy nie związane z zakupami. 
Około jednej czwartej robi to często, a blisko co trzeci prowadzi takie pogawędki od czasu do czasu.












Powtarzamy powszechne powiedzonka Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej; Nie ma, co ryzykować; Chciałaby, a boi się; Co komu pisane, to go nie minie; Starych drzew się nie przesadza – usprawiedliwiając się z trwania w tym samym. Przykładem niech będą losy bohatera filmu Sekretne życie Waltera Mitty. Prowadził on spokojne życie. Wprawdzie kiedyś miał marzenia (jak każdy zresztą), ale zaniechał ich realizacji ze względu na obowiązki wobec rodziny, obowiązku (presji społecznej) ustatkowania się i przystosowania – założenia garnituru na miarę prawego obywatela. Jeździł świetnie na deskorolce, marzył o zawodach
:

Kadr z  filmu Sekretne życie Waltera Mitty
i podróżowaniu. Jednak, kiedy jego ojciec zmarł, zmienił fryzurę, odstawił deskę, w kąt, zakopał głęboko plecak i poszedł do pracy. Niczego nie zmieniał, każdy dzień wyglądał tak samo. Czasem przenosił się w świat fantazji i wyobrażał sobie, że jest superbohaterem, wiedzie ciekawe życie i zawsze mówi, co myśli. Dopiero realna groźba utraty pracy, sprawiła, że musiał wyrwać się ze schematu. Nadszedł czas zmiany i choć czasem nie było przyjemnie – kąpiel z rekinami, ucieczka przed erupcją wulkanu, stanięcie oko w oko ze swoimi ograniczeniami, dało mu wiele siły do odkrycia swojego potencjału. Zawsze warto ruszyć do przodu, bo przecież wielką podróż zaczynamy od pierwszego kroku. I tak, jak w wielu bajkach zasłyszanych w dzieciństwie, podążając do celu, nie oglądajmy się za siebie… bo inaczej zła wiedźma zamieni nas w kamień.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz